Der Aufstand der Polen – czyli o powstaniu wielkopolskim w niemieckiej prasie powiatowej sprzed ponad 100 lat

Powstanie wielkopolskie było jednym z najważniejszych polskich powstań. Nie dość że zakończyło się sukcesem, to jeszcze pozwoliło włączyć do tworzącej się II Rzeczypospolitej większość obszaru prowincji poznańskiej. Wydarzenia będące następstwem 27 grudnia 1918 roku budziły ogromne nadzieje Polaków i słuszne zaniepokojenie Niemców. Wyraz tego zaniepokojenia czy wręcz złości możemy znaleźć w Anzeiger für den Netzedistrikt / Kreis- und Wochenblatt für Kreis und Stadt Czarnikau – gazecie powiatowej wydawanej w Czarnkowie, czytanej najpewniej również przez mieszkańców ówczesnej Trzcianki. W numerze z 4 stycznia 1919 roku na stronie tytułowej zamieszczono artykuł pod tytułem Der Aufstand der Polen (Powstanie Polaków) opisujący powstanie z niemieckiej perspektywy. Poniżej prezentujemy analizę tego tekstu.

Artykuł rozpoczyna się od opisania punktu zapalnego powstania, czyli wizyty Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu. Nazwany „lwem fortepianu” (der Klavierlöwe) miał „namieszać (Polakom) swoją muzyką w głowach”. Określenie „namieszać” ma wskazywać na nieracjonalność powstania, jednak jak wiemy, decyzja o jego rozpoczęciu była jak najbardziej przemyślana i racjonalna, czego dowodem jest chociażby wynik wspomnianej insurekcji.

Kolejny fragment ma na celu ukazanie „niesprawiedliwości” całej sytuacji.  Anonimowy autor zaczyna od stwierdzenia, że powstanie jest naruszeniem prawa. Dalej opisuje „dobrodziejstwa” narodu niemieckiego dla narodu polskiego, takie jak: wzrost poziomu cywilizacyjnego oraz walkę niemieckiego żołnierza o polskie ziemie będące pod rosyjskim zaborem, kwitując, że „przyniosły one Polakom większy pożytek niż Niemcom”. Na końcu natomiast wysnuwa hipotezę, że głód „zagrozi państwu niemieckiemu i jego stabilności, gdy spichlerz na wschodzie (prowincja poznańska) pełen zboża i ziemniaków przejdzie w obce ręce.

Przyjrzyjmy się bliżej użytym w tym fragmencie argumentom. Wskazywanie na niski poziom polskiej cywilizacji było dość często praktykowanym niemieckim chwytem propagandowym sięgającym jeszcze czasów rozbiorów. Walka Niemiec z Rosją podczas I wojny światowej, tocząca się m.in. na terenach Polski, nie była walką o Polskę – co może sugerować tekst. Wprawdzie Akt 5 listopada niósł zapowiedź utworzenia zależnego od państw osi państwa polskiego, jednak miał on bardziej na celu pozyskanie polskiego rekruta niż zapewnienie Polakom własnej niepodległej państwowości. Ostatni argument (znacznie przesadzony), dotyczący hipotetycznego głodu miał ukazać „bezduszność Polaków” oraz wzbudzić poczucie zagrożenia wśród Niemców.  

Dalsza część tekstu „wyjaśnia” sukcesy powstańców, tłumacząc je biernością niemieckich wojsk, oraz kreśli obraz walczących o „swoją” ziemię bohaterskich Niemców, na których los obojętny jest Woodrow Wilson, który po tym, jak „przypomniano mu o obecności 800 000 Niemców w samej prowincji poznańskiej, milczał jak grób”. Ten fragment miał wywołać wśród czytelników poczucie litości nad „ludem niemieckim” oraz ukazać „niesprawiedliwe” traktowania Niemców przez państwa ententy.

Na końcu autor, zapewne licząc na wywołanie oburzenia, pyta retorycznie, czy Niemcy powinny zrezygnować również z Górnego Śląska i Prus Zachodnich, a także z Gdańska, o którym Polacy mówią, że „chce i musi stać się polskim”. Czytając to, nasuwa się nam, wbrew intencjom autora, konkretna twierdząca odpowiedź – tak, powinni. Ziemie te historycznie i ludnościowo były związane z Polską, a Gdańsk był najważniejszym polskim miastem portowym doby przedrozbiorowej. Widoczny tu rewizjonizm niemiecki, obecny w polityce zagranicznej państwa niemieckiego w całym dwudziestoleciu międzywojennym, swój upust znalazł w czasie II wojny światowej.

Cały tekst kończy przytoczenie wypowiedzi Gustava Noske, członka Rady Komisarzy Ludowych, który proponował stworzenie milicji ludowej i wykorzystanie jej do energicznej akcji przeciwko „polskiej arogancji”. Autor tekstu zgodził się z tym postulatem, zaznaczając jednocześnie, że „nie można poprzestać na chwalebnych słowach” i należy działać. Działać postanowił między innymi trzcianecki fotograf, sierżant Carl Land, który w pierwszych dniach stycznia wraz z grupą Niemców ruszył aby odzyskać Czarnków. Swoją złą decyzję przypłacił jednak życiem.

Możliwość komentowania została wyłączona.